sobota, 26 września 2015

Sen trzynasty: ostatni

Wojciechu...

-Wrona, idioto! - usłyszałeś, jak Kłos krzyczy z samego początku autokaru. - Ja tam siedzę.
-Kto pierwszy ten lepszy. - odgryzł się Andrzej, zakładając na uszy słuchawki.
Nie mogłeś się do niej dodzwonić. Dziwiło Cię to, bo zawsze, czy po wygranym, czy po przegranym meczu, średnio po godzinie to ona dzwoniła. Jej telefon jakby zagubił się. Nie dopisywała na smsy, odbierała Ci poczta głosowa. Zacząłeś się martwić, ale pomyślałeś, że pewnie była zmęczona i poszła spać. Oparłeś się o szybę i przymknąwszy oczy starałeś się zasnąć. Czekała was ponad dwugodzinna podróż.

W Bełchatowie byliście o dwudziestej trzeciej z minutami. Szybko pożegnałeś się z chłopakami i  wrzucając torbę na tylne siedzenie samochodu, a walizkę do bagażnika, zasiadłeś za kierownicą. Miałeś dziwne przeczucie. Pojechałeś prosto do jej mieszkania. Wyszukałeś kluczy i bezproblemowo wszedłeś do mieszkania Karoliny. Starałeś się być cicho.. Zdziwiło cię palące się w salonie światło. Coś, co podejrzewałeś już jakiś czas, potwierdziło się.

Twoja prawa noga nerwowo podrygiwała, a długie palce sunęły na linii włosy - kark. Była pierwsza w nocy, a Ty siedziałeś w izbie przyjęć łódzkiego szpitala. Na krzesełku obok siedział Mariusz. Próbował Cię uspokoić, jednak jego próby nie zdawały rezultatu. Jak ona mogła coś takiego zrobić?! Jak ona mogła próbować się zabić?! Kochałeś tę dziewczynę i nie mogłeś pojąć jak lekkomyślna była w tamtej chwili.
-Stary, wszystko będzie dobrze... - powiedział cicho atakujący, widząc jak po Twoim policzku spływa łza. - Karolina jest silna. Wyjdzie z tego.
-Mariusz.. Ona chciała się zabić! Kiedyś obiecała mi, że już nigdy nie weźmie.. Nie wiesz jak to jest ćpać!
-A ty wiesz? - zapytał spokojnie. Podziwiałeś go za umiejętność opanowania emocji.
Nie wiedziałeś.

Tydzień później Karolina wybudziła się ze śpiączki. Te siedem dni było dla Ciebie koszmarem. Ciągłe czekanie, przesiadywanie w szpitalu, nieprzespane noce, zarwane treningi. W końcu w sobotni poranek obudziła się. Znów siedziałeś całą noc przy jej łóżku.
-Tak cholernie się o ciebie bałem.. - szepnąłeś trzymając ją za dłoń.
-Żałuję...


Epilogowo:


Karolina...

Obudził mnie dźwięk przekręcania kluczy w zamku. Machinalnie spojrzałam na budzik. Za trzy minuty miała wybić północ. Raz po raz słyszałam tylko padające z ust przyjmującego przekleństwa. Po chwili Wojtek kucał przy łóżku i z oczami pełnymi przerażenia próbował coś powiedzieć.
-Boże, tak się bałem..
-Co...? Co się stało...? - zapytałam zaspana. - Przepraszam, położyłam się na chwilkę przed meczem i zasnęłam... Przepraszam, nie oglądałam... Wygraliście, prawda?
-Nie przejmuj się. Tak, wygraliśmy.Wracaliśmy z Bielska i miałem okropny sen... Tak cholernie się o ciebie bałem.
-Ja... Ja też miałam zły sen...

***

Dzień dobry bardzo :D
Tak się kończy ta historia.
Widzicie, te dragi, list od Anki, szpital były snem Karoli i Wojtka.
Przepraszam.
Znów się tłumaczę... A nie powinnam, bo nie powinnam zawalić.
Ten blog miał wyglądać zupełnie inaczej...
Po prostu przerósł mnie. Nie jestem w stanie pisać go dalej, więc postanowiłam sfinalizować...
tak, a nie inaczej.

Mam nadzieję, że mimo wszystko historia przypadła Wam do gustu.
Pamiętajcie, że nadal są Idealni, jest też nowy blog, który jeśli się postaracie, znajdziecie bez problemu. Nie ruszam z nim jednak na razie. Mam napisane dwa i pół rozdziału, więc może za jakiś czas.. Tak jak pisałam - musi być plan od A do Z.

Dziękuję Wam! :)
Wasza Em.




środa, 2 września 2015

Jasiek, czas start!

Miał być wczoraj, ale z niezależnych ode mnie przyczyn.. z resztą,
same przeczytacie w notce ;) zapraszam.