niedziela, 26 kwietnia 2015

Sen pierwszy.


     Wyciągnęłam z torby paczkę papierosów i odpalając jednego, mocno zaciągnęłam się nikotyną. Był dwudziesty ósmy października. Dwudziesty ósmy października dwa tysiące trzynastego roku. Dochodziła dwudziesta. Siedziałam na Narutowicza. W ręce lewej dłoni trzymałam białą kartkę papieru - wezwanie do sądu. Rodzice po dwudziestu dwóch latach małżeństwa poszli po rozum do głowy? Nigdy nie byłam zwolenniczką związków, a co dopiero małżeństw. Całe życie uważałam je za bezsens. Na początku jest fajnie, ekscytacja, coś nowego. A potem? Potem tylko się męczysz. Jednak jeśli to chodziło o nich, naprawdę ciężko było mi stanąć przed faktem dokonanym. Przeniosłam wzrok z kartki na wyświetlacz telefonu; nieodebrana wiadomość.


Ann: Długo jeszcze będziesz rozmyślać jak bezsensowne masz życie?
Adekwatnie do potrzeby. Czego duszyczka pragnie?
Ann: Dziś Twoje urodziny, Karol.. Chyba nie masz zamiaru spędzić ich na Narutowicza...


    Miała rację. Ostatnimi czasy zbyt często łapałam się na tym, że niepotrzebnie myślałam o rzeczach, na które tak naprawdę nie miałam wpływu. Głośno westchnęłam, a chwilę później złożyłam kartkę na cztery części i włożyłam do torby, zarzuciłam na siebie czarną skórzaną kurtkę, sięgnęłam po rzeczy i udałam się w stronę mieszkania. 

    Już po piętnastu minutach przekręcałam klucz w zamku dębowych drzwi. Głośna muzyka dobiegała do moich uszu już na parterze. Dziwne, że sąsiedzi się jeszcze nie kłócili... Wpadłam do mieszkania jak burza. Od razu wyłączyłam telewizor, z którego płynęły dźwięki. Anka jak na zawołanie pojawiła się w salonie.
-Co ty robisz?! - zapytała. Nie, wróć, nie zapytała. Ona się wydarła.
-Nie przesadzasz? W ogóle co ty robisz?
-Przygotowuję się na imprezę? I tobie radzę to samo, bo za dwadzieścia minut wychodzimy.

     Punkt dwudziesta pierwsza zjawiłyśmy się w jednym z klubów w centrum miasta. Anka również była typem imprezowiczki, która, nie ukrywajmy, lubiła pić. Jednak to ona zawsze bardziej kontrolował sytuację z naszej dwójki. Nasza przyjaźń trwała od gimnazjum i niejednokrotnie  to właśnie Ann ratowała mi tyłek. 

-Dwa razy mojito! - zawołała dziewczyna w stronę barmana. - Ta pani ma dzisiaj urodziny!
-Wszystkiego najlepszego. - powiedział z uśmiechem młody chłopak za ladą, stawiając przede mną drinka.
-Dzięki.
-Ej, piękna! - zwróciła się w moją stronę szatynka. - Co jest?
-Moi rodzice się rozwodzą. - rzuciłam cicho.
-Co?! - dziewczyna zakrztusiła się napojem.
-To. Przyszło mi dziś wezwanie z sądu..
-Chodź, nie będziesz o tym myśleć. Idziemy potańczyć.

     Minutę później byłam jak w transie. Alkohol szumiał w głowie, muzyka rozrywała uszy, a nogi rwały się do tańca. Ankę gdzieś zgubiłam. Nagle obok mnie pojawił się wysoki szatyn. Nawet bardzo wysoki szatyn. Kawałek jednak szybko się skończył i z głośników popłynęło coś wolnego.
-Chodź. - pociągnęłam chłopaka za rękę i udałam się w stronę wyjścia.
Mocno wciągnęłam świeże powietrze do płuc. Było chłodno. Mimo ciepła w ciągu dnia, październikowe noce nie były już takie przyjemne.
-Weź.. - powiedział podając mi swoją bluzę.
-Dzięki.
Sięgnęłam do tylnej kieszeni spodni i wyciągnęłam z niej paczkę fajek. Spojrzał na mnie ze zmarszczonymi brwiami. Wyglądał nawet zabawnie.
-Po co się truć?
-Odreagowuję w taki sposób.
-I przy okazji się zabijasz.
-Na coś trzeba umrzeć.
-Jestem Wojtek... -wyciągnął prawą dłoń w moim kierunku.
-Karolina.

*

Ktoś mnie zmusił, żeby dodać.
Masz Win, ciesz się :)
Początek - tak jak zawsze - krótki, by nie robić melodramatu i nie zniechęcać :)

śmigam.
empty.



Prolog.

Jesień 2013...


Jak jedna sytuacja może zmienić życie? Jak może na nie wpłynąć? Czy głupie spotkanie w jednym z pubów jednego z mniejszych miast w Polsce może diametralnie zmienić losy dwóch obcych sobie osób? Hipotetycznie: czy idąc ulicą i potrącając kogoś przez własną nieuwagę można obrócić losy człowieka? Teoretycznie nie.
To jednak zmieniło.

Klub w Bełchatowie.
Jesień 2013.
Jeszcze przed północą.
Ona i On.

Czy gdybyś wiedział jak to spotkanie wpłynie na Twoje życie, zaryzykowałbyś?
Czy gdybyś mógł cofnąć czas, zrobiłbyś to samo?
Czy gdyby dano ci możliwość, zmieniłbyś coś?

*

chujowo
Zaczynamy! Maszyna ruszyła! Start a fire!
Zachęcam do komentowania, zaznaczania opcji reakcji, obserwowania bloga, a także odpowiedzenia na pytanie w ankiecie.
Win.. Nie zabijaj.
Empty.

sobota, 18 kwietnia 2015

Tak na dzień dobry.

A więc...
(wiem, nie zaczyna się zdania od "a więc", ale przecież wiecie, że ja lubię łamać zasady.

Zwariowałam!
Coś nowego, świeżego.
Coś z Władeczkiem. Znów z Władeczkiem :)
(Potrafimy kochać i marzyć, dlatego wszyscy jesteśmy zwycięzcami)

Gdy zjedziecie na sam dół strony znajdziecie informacje o mnie, archiwum bloga, ikonkę do obserwowania oraz ankietę. Zapraszam serdecznie.

Start? W niedalekiej przyszłości :)
Zapraszam na Czaudernę i Kwasowskiego :)

empty space.