poniedziałek, 29 czerwca 2015

Sen dziesiąty

     Oczywiste było to, że wybrałam Jego. To nie On postawił mi warunek. To nie On kazał wybierać. To On był w tych trudnych chwilach. Po tygodniu wróciłam do swojego mieszkania. Mimo namawiań Wojtka nie zostałam dłużej u niego. Pierwszą rzeczą jaką zrobiłam po powrocie było wymienienie zamka w drzwiach. Nie miałam pewności czy Jabecka nie dorobiła sobie dodatkowych kluczy. Jeden komplet do nowego zamka zostawiłam u Włodarczyka. Zdenerwowanie powoli mijało i staram się nie myśleć o Ance. Wyrzuciłam ją z głowy, a jedyne co po niej zostało to wspomnienia.
Leżałam na kanapie. Głowę miałam ułożoną na kolanach chłopaka, a ten bawił się kosmykami moich włosów. Opowiadał mi o początkach swojej kariery. Z jego opowieści wynikało, że Andrychów – miasto, w którym się wychował – żyło siatkówką. Na wspomnienie ostatnich meczy w MKSie uśmiechał się. Potem Spała, pierwsza liga w Bielsku i niespodziewana propozycja z Austrii.
-Cholernie się bałem. - powiedział. - Że nie dam rady, że się tam nie odnajdę. Że nie poradzę sobie z językiem.. I że niewiele tam osiągnę...
-A było złoto.
-Pierwsze poważne złoto w mojej karierze. - uniósł prawy kącik ust ku górze.
-W tym sezonie też je zdobędziesz.

     Zamyślił się. Jego wzrok utkwił w szeregu książek i albumów na ciemnym regale. Przeprosił mnie i zdjął z szafki gruby album ze zdjęciami. Po chwili usiadł tuż obok mnie i otworzył książkę na pierwszej stronie.
-Dostałem go w pakiecie z prezentem na osiemnastkę. - poinformował. - Moja mama kocha zdjęcia. Te zbierała odkąd się urodziłem. 
Na pierwszej karcie było zdjęcie ultrasonograficzne. Wojtek poprawił spadający mu z kolan album i ostrożnie wyjął fotografię.
-Tu mam głowę.. - wskazał palcem na kartkę. - Tu rączki, nóżki.. A tu.. No.
-No, nie powiem. Urosłeś.
-Zboczuch! - dźgnął mnie palcem w żebra.
Przejęłam album i sama oglądałam fotografie, a Wojtek opowiadał anegdoty z nimi związane. Kiedy po kilkunastu minutach przełożyłam kolejną stronę, na zdjęciu ujrzałam Wojtka z niską blondynką. Miał wtedy na oko siedemnaście lat.
-A do tego zdjęcia mam ogromny sentyment. - westchnął.
-Twoja pierwsza dziewczyna?
-Tak. Agata. Byliśmy razem krótko ponad rok.
-Dlaczego zerwaliście? - zapytałam delikatnie.
-Jej ojciec był biznesmenem. Robił interesy po całej Polsce, więc często się przeprowadzali. Ja pojechałem do Spały Kurna, kochałem ją. Choć teraz nie wiem czy to można nazwać miłością. Byliśmy gówniarzami..
-Ej, bo zaczynam być zazdrosna. - zaśmiałam się chcą rozchmurzyć chłopaka.
-Nie musisz. - usiadł przodem do mnie i lekko się uśmiechnął. - Nie masz o co.
Po chwili zakończyliśmy oglądanie pamiątek siatkarza. Wyciągnęłam swoje długie nogi na niski stolik, a Wojtek mocno mnie przytulił do siebie. Z leżącego na półce laptopa leciała piosenka, a włodarczykowe usta w tym momencie pieściły moją szyję. Prawa ręka automatycznie powędrowała na jego udo. Delikatnie przez materiał brązowych spodni masowałam jego nogę, a siatkarz wydawał z siebie ciche pomruki. Uniosłam się na kanapie i usiadłam na kolanach chłopaka. Wojtek składał pocałunki na moich obojczykach, dekolcie. Liczył na coś, a nie miał na co. Postanowiłam się z nim trochę jednak podroczyć. Po kilku minutach wstałam i jak gdyby nigdy nic poszłam wziąć prysznic. Po szybkim odświeżeniu się owinęłam ciało tylko białym ręcznikiem i udałam się do sypialni, gdzie był przyjmujący. Siedział na skraju łóżka i przeglądał coś w telefonie.
-No już myślałem, że się nie doczekam. - westchnął i od razu do mnie podszedł. - Ty to robisz specjalnie, prawda?
Po chwili Wojciech kontynuował swoje dzieło. Pozostawiał na mojej skórze gorące ślady. W końcu wsunął swoją dłoń pod ręcznik i ulokował ją na moim pośladku, lekko go ściskając. Cicho jęknęłam.
-Julian! - warknęłam przez zęby.
Włodarczyk jakby w amoku w ogóle mnie nie słyszał. Dopiero po kilku sekundach zorientował się, co właśnie powiedziałam.
-Czekaj, co? Julian? Nienawidzę rodziców za to imię.
-Słodkie jest. Julian, Julek, Juleczek. Nie uważasz? - droczyłam się z nim.
-Nie.
Zaraz później sprawił, że biały ręcznik ot tak spadł na ziemię - legł u jego stóp niczym największe siatkarskie trofeum. Nadal całował każdy skrawek mojego nagiego w tamtej chwili ciała, a ja mu po prostu na to pozwalałam.
-Wojciechu Julianie Włodarczyku!
-O nie, teraz już przegięłaś.
Podniósł mnie i położył na łóżku. Klęknął okrakiem nad moim ciałem i najpierw ściągnął granatową koszulkę, a następnie wziął się za rozpinanie skórzanego paska. Powstrzymałam go jednak. Ułożyłam swoją bladą dłoń na jego i paznokciem delikatnie podrapałam go po brzuchu.
-Nic z tego dziś nie będzie. - szepnęłam, a wojtkowe oczy przypominały rozmiarami pięciozłotówki.
-O czym ty do mnie rozmawiasz?
-Nie możemy. Jutro masz mecz.
-Ale gramy z Gdańskiem, więc napewno nie wyjdę ani razu na boisko. - jęknął.
Nic z tego. Zepchnęłam go z siebie i zakopałam w ciemnej kołdrze, wcześniej gasząc lampkę.
-Będziesz spać nago? - szepnął mi do ucha. Wiedział, że ten głos na mnie działa.
-Tak.
Nagle poczułam jego dłoń na swoim biodrze. Widać, nie miał ochoty rezygnować z walki. Ręka zsunęła się na pośladek i mocno go ścisnął. Ułożyłam się na plecach, a wojtkowe usta miażdżyły skórę mojej szyi. W pokoju było ciemno. Jedynie przez okno padała wąska smuga z ulicznej lampy.
Słyszałam tylko przyśpieszony oddech wiszącego nade mną przyjmującego. Spojrzałam w jego czekoladowe oczy, które świdrowały moje. I w tym momencie poddałam się. Okazałam się zupełnym brakiem asertywności. Jego usta przywarły do moich. Lekko przygryzał moje wargi, a dłonią pieścił piersi.
-Nienawidzę cię, Włodarczyk.
-Też cię kocham, kotku.

     Jeden. Dwa. Trzy. Otwieram oczy. Śmierć mojego brata jest zdecydowanie jednym z najgorszych snów jakie kiedykolwiek mi się śniły. Podciągnęłam wyżej kołdrę i wtuliłam się we Włodarczyka. Była połowa grudnia, zbliżały się święta. Od zeszłego roku nienawidziłam Bożego Narodzenia. To właśnie dwanaście miesięcy wcześniej między rodzicami zaczynało się coś psuć. Psuć, aż w końcu doprowadziło do rozwodu. Święta w roku dwa tysiące trzynastym miałam spędzić wraz z dziadkami w Piotrkowie Trybunalskim. Robert? Nie wiem. I szczerze mnie to nie obchodziło. Po kilku minutach Włodarczyk zaczął się budzić. Te jego roześmiane oczy sprawiały, że cieszyłam się z życia.
-Pojedź ze mną na święta do Andrychowa. - powiedział na dzień dobry.
-To zły pomysł.
-Dlaczego?
-To za wcześnie. Z resztą już rozmawiałam z babcią i razem z dziadkiem zapraszali mnie na wigilię. Prosili, żebyśmy przyjechali razem.
-Obiecałem, że w wigilię przyjadę do rodziców. Ale w pierwszy, albo w drugi dzień bardzo chętnie.
-Kocham cię.

     Kiedy siatkarz był w łazience, ja parzyłam kawę w kuchni. Zaraz po Wojtku udałam się pod prysznic, jednak kiedy spojrzałam w lustro, natychmiast opuściłam pomieszczenie. Wpadłam w samej bieliźnie do kuchni jak burza.
-Włodarczyk! Patrz, kretynie, co mi zrobiłeś! - wskazałam na swoją szyję, dekolt i ramiona, na których było pełno ciemnych malinek. Wojtek zaczął cieszyć się jak głupi do sera. Przyciągnął mnie do siebie i złożył na moich ustach soczystego buziaka. - Nie odkupisz tym swoich win. Zapomnij, że przyjdę dziś na mecz. Nie pokażę się tak na hali!
-Oj tam..
-No nie "oj tam"! To ja będę świecić oczami! - robiłam wyrzuty. - Albo czekaj. - stanęłam na palcach i tym razem to ja zabawiłam się, robiąc malinki na szyi Wojtka. - Teraz to ty będziesz się wstydził.

     Nie było łatwo, ale udało się wygrać w tie breaku. Energia oszalała, jakby co najmniej była końcówka sezonu. Mogliśmy doliczyć dwa punkty do swojego konta. Siedząca obok mnie Ola wariowała, gdy odczytywano nazwisko zawodnika, który otrzymał MVP. Gdy usłyszała Kłos zwariowała w zupełności. Karol zaliczył naprawdę dobry mecz. Co do Wojtka - wyszedł na boisko. W momencie, gdy stanął na parkiecie spojrzał w moją stronę, a ja posłałam mu triumfujący uśmiech. Dwie akcje później wrócił do kwadratu.. Trzeba było się mnie słuchać dzień wcześniej, a nie..
-Gratuluję! - pisnęła Ola i rzuciła się na szyję środkowemu, który razem z Włodarczykiem podszedł do band reklamowych. - Ej, ej, Wojtuś. Co ty tu masz? - blondynka podeszła do przyjmującego i potarła palcem wskazującym jego szyję. - Widzę, że ktoś tu się nieźle bawił w nocy...
Automatycznie zaczęłam poprawiać chustkę na szyi. Środkowy to zauważył.
-Karolina też zaliczyła ciekawą noc.. - wtrącił Kłos. - Patrząc na to, co ma pod tą chustką...
Spaliłam się ze wstydu, Włodarczyk...

-Babciu, ale ja ci pomogę. - kłóciłam się z matką mojego ojca, kiedy po kolacji wigilijnej nie pozwalała mi sobie pomóc.
-Karolcia, siadaj, ja już tu mam wszystko posprzątane. Idź, zapytaj się dziadka czy napije się herbaty.
Już po dziesięciu minutach siedziałam w salonie państwa Olczak. Podkurczone pod samą brodę nogi zapewniały mi ciepło, mimo że w mieszkaniu dziadków było zanadto gorąco. Biała komórka co chwila wibrowała dając znak, że przyszła wiadomość. Z uśmiechem przepraszałam krewnych i szybko odpisywałam Włodarczykowi.
-Kiedy ten twój Wojtuś tu przyjedzie, co? - zapytała kobieta, stawiając na stoliku tackę z trzema szklankami w grubego szkła. - Chciałabym go wreszcie poznać.
-Basia... Daj spokój dziewczynie..
-Przyjedzie jutro. - odpowiedziałam chowając telefon do kieszeni jasnych dżinsów.

Będę jutro pod wieczór. Jazda zajmie mi jakieś trzy godzinki.
Tęsknię. W.

     Obudziłam się kilkanaście minut po dziewiątej. Znajdowałam się w jasnym pokoju na poddaszu, w którym jako dziecko spędzałam czas podczas wakacji i ferii u dziadków. Spojrzałam na wyświetlacz telefonu. Mała żółta koperta informowała o nieodczytanym esemesie. Szybko otworzyłam skrzynkę, ale czekała mnie tylko reklama od operatora. Szybko przebrałam się w ciemne spodnie i jasną koszulkę, a później zeszłam na dół, gdzie czekali na mnie dziadkowie i świąteczne śniadanie. Babcia ponagliła mnie, żebym zajęła miejsce przy stole, a następnie wciskała we mnie ogromne ilości jajecznicy.
     Dzień zleciał niesamowicie szybko. Cały czas odliczałam godziny i minuty do przyjazdu Wojtka. Dziadek co rusz sprawdzał, czy aby napewno wiśniówka, którą przygotował znajduje się w kredensie, czy może babcia jej nie schowała. Kiedy wreszcie po siedemnastej na podjeździe domu pojawił się czarny volkswagen passat podskoczyłam z podekscytowania i niedbale zarzucając na siebie bluzę przyjmującego, którą wszędzie ze sobą zabierałam, pobiegłam się z nim przywitać. Wybiegłam z jednorodzinnego domu trzaskając drzwiami i rzuciłam się chłopakowi na szyję.
-Aż tak się stęskniłaś? - zaśmiał się czule mnie całując. - Nie widzieliśmy się tylko dwa dni.
-Aż dwa dni! Chodź, bo dziadek nie wytrzyma i za chwilę sam otworzy tę wiśniówkę.

Dziadkowie byli pod wrażeniem przyjmującego. Babcia zachwycała się nim - że siatkarz, że przystojny, że mądry. Dziadek nareszcie doczekał się chwili otwarcia niewielkiej karafki z wiśniowym alkoholem. Wojtkowy stres jakby wyparował. Opowiadał dziadkom o grze w Skrze, o Austrii, o swojej rodzinie. Wspominał nawet o kadrze. Po dwudziestej drugiej uprzednio żegnając się z gospodarzami, udaliśmy się do mojego pokoju na piętrze. Po kolei zajęliśmy łazienkę i już po dwudziestu minutach leżeliśmy w łóżku. Wojtek opowiadał o świętach w Andrychowie, a później postanowiliśmy, że prezentami wymienimy się następnego dnia. Kiedy już zgasiliśmy lampki i chcieliśmy pójść spać, mój telefon zaczął wibrować. Spojrzałam na wyświetlacz i odechciało mi się wszystkiego.
-Kto dzwoni? - zapytał przyjmujący.
-Mama...
-Odbierz. Może to coś ważnego. Nie dzwoniłaby o tej porze z błahostką.
-Halo? - zapytałam przesuwając wcześniej zieloną słuchawką po ekranie. - Mamo..?

***

Bry!
Miał być w sobotę - zabrakło mi czasu.
Miał być w niedzielę - szybki telefon "jedziesz ze mną" no i muszę wyjść z domu.
Miał być dziś po południu - "Pojedziesz do Bielska do castoramy, bo mi farby zabrakło?", a pote jeszcze odbierałam telefon z naprawy.. mój kochanieńki wreszcie do mnie wrócił 

Pees. Nie wiem, kiedy Idealni. Ja muszę ogarnąć swoje sprawy, Win ma zaliczenia. Do ósmego lipca nie ma szans.
Pees2. Wybaczcie, jeśli dłużej nie będzie nowego rozdziału. Tak, jak pisałam, muszę ogarnąć parę spraw. Możliwe, że nawet nie będę miała dostępu do komputera.

Idę ogarnąć telefon, bo całkowicie został sformatowany. AVE Gościu naprawiający eldżika 
Em.

17 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. 1. Dziwnie się czyta rozdział i myśli.. kutwa gdzie ja to czytałam? AAA na fb :D
      2. Ta wersja zdecydowanie jest lepsza niż wariant a :D
      3. Malinki, pełno malinek - to też powinno być z R.
      4. Kłos MVP jaramy się!
      5. Babcia Basia jest mistrzem i dziadziuś też.
      6. Ja mogę napisać idealnych - Tośka wyjechała w pizdu - ale to chyba nie na tym ma polegać, nie :D ?
      7. Coś Ty zaś wykombinowała z tą matką...
      8. Ale 28.10 będzie dłuższe niż Czauder, prawda?
      9. Ej, ej jakie sprawy, czemu ja o niczym nie wiem! :O
      10. ZNALAZŁAM LISTĘ! MAM TYLKO 15 lektur jeszcze, jesteś dumna?
      11. Moje sny są tak powalone jak Twoje.
      12. Em, męczy się ze mną 3 miesiące - trzeba świetować.
      13. Mam przekichane, za wygadanie się.
      14. <3

      Usuń
    2. 1. aahahahahha :D
      2. czekaj, czekaj, co było w wariancie a? O.o
      3. ej, ej, ej, ja po prostu przenoszę swoje sny na bloga ^^ spokojnie, dzisiejszego nie przeniosę za nic w świecie ;o
      4. uhuu
      5. :D
      6. spokoloko!
      7. zobaczysz!
      8. oczywiście.. ooo snap!
      9. Wiesz. Mówiłam ci, że muszę odpocząć.
      10. yep!
      11. oczywista oczywistość.
      12. trzeba było mówić, kupiłabym szampana, byłam w tesco!
      13. eyeye?? O.o

      Usuń
  2. Win, nie ma tak xd
    Święta takie cudowne :D Wojtek taki kochany :D Cud, miód, orzeszki <3 Tylko w jakiej sprawie dzwoni jej mama? To mnie ciekawi <3
    Nicol

    OdpowiedzUsuń
  3. napiszę coś konkretnego jutro, okej? dziś walczę z gorączką... :/
    ale fajny :3 tylko ta mama... będzie źle

    OdpowiedzUsuń
  4. Piotrków Trybunalski - moje miasto xd.
    rozdział jak zwykle świetny, a akcja z malinkami genialna :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Byłam pierwszy dzień w pracy więc moja wena do komentarzy z minimum spadła jeszcze bardziej ( choć nie wiedziałam, że to możliwe).
    Mogła mu podrapać plecy xd Nie wiem czemu mi sie ten pomysł tak podoba, ale mogłaby tak zrobić xd
    Nie wiem co z tą mamą wymyśliłaś i tak głowa mnie boli z niewyspania no w końcu jak sie nie śpi od 04;30 to tak jest), że do głowy przychodza mi jakieś głupie wyjasnienia zatem nawet nie próbuje zgadywać xd
    Mój komentarz nie trzyma sie kupy, ale uwierz starałam się ;) xd
    Ps; Masz sie pojawić na moim blogu Małpo <3 żart xd a może nie? sama oceń xd
    Do następnego <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Jestem :D Wojtek&Karo ❤ Jak czytałam byłam pewna, że to Anka dzwoni, a tu takie zaskoczenie. Czyżby jej sen się sprawdził? :/ i mama zadzwoniła do niej w tej sprawie?
    Poza tym no genialne. Ta dwójka pasuje do siebie jak kakao do mleka! Uwielbiam ich, czuć te emocje. No mi nawet słów brakuje, aby to opisać!
    Świetne i czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Co ty robisz z ludźmi ? Mamy początek wakacji, a mi się chcę świąt ! :p Uwielbiam albumy ze zdjęciami są cudowne, ahh ta moja sentymentalność. Ależ między nimi panuje przyciąganie, pozazdrościć, hihi przynajmniej tymi malinkami znaczą sobie teren. Wojtuś sam jest sobie winny, że nie udało mu się dłużej pograć. Fajna z nich para, współczuje Wojtasowi zjazdu rodzinnego, ale poradził sobie wyjątkowo dobrze :) Dziewczyna ma bardzo pozytywną rodzinę. A cóż ta matka chce ? :o Pozdrawiam i weny życzę ; *

    OdpowiedzUsuń
  8. Cudowny rozdział *.*
    Przeglądanie albumów coś o czym uwielbiam czytać, gdyż można powspominać stare czasy + poopowiadać sobie ciekawe i śmieszne historie :3 Wojtuś taki niegrzeczny! Zamiast być pełen optymizmu, że może uda mu się choć na chwilę weź na boisku wykorzystał sytuację i spędził z Karoliną namiętną noc :D Ten Włodarczyk! A do tego wydało się, że naprawdę świetnie się bawili :D
    Ten telefon mnie trochę zaniepokoił. Bo skoro jej matka, z którą nie utrzymywała kontaktu nagle do niej dzwoni to nie zapowiada to niczego dobrego :P
    Pozdrawiam i weny :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Hej jeszcze tu chyba nie komentowałam, bo od niedawna czytam tego bloga 😉
    Świetna z ich para. Serio 😀
    Optymizm Wojtka mnie rozbawił. Serio 😂
    Akcja z malinkami? No nieźle, nieźle 😂
    Dziadek i babcia chyba wygrali ten rozdział 😂 szczególnie to jak dziadek sprawdzał czy nalewka jest w odpowiednim miejscu 😂😂
    Telefon od mamy na końcu rozdziału trochę mnie nieppkoi. Chyba stanie się coś złego.

    Pozdrawiam ibżyczę dużo weny 💋💋💋💋

    Ps W wolnej chwili zapraszam do mnie:
    ironiaa-losu.blogspot.com

    chichotka
    xoxo

    OdpowiedzUsuń
  10. Wiem, wiem. Co za dużo to nie zdrowo i takie tam inne :D
    W każdym razie... Buszu i Piter? Do nich coś z Win macie? :D
    Nie ważne, i tak zapraszam ;*
    http://mojwlasnylos.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. kapitan Wrona wylądował :D
    http://just-love-nothing-else-matters.blogspot.com/2015/07/rozdzia-11.html

    OdpowiedzUsuń
  12. fajny ten Włodi, oj fajny.
    pzdr.

    OdpowiedzUsuń
  13. Em moja kochana <3
    Przepraszam, że dopiero teraz, ale wcześniej brakowało mi czasu i ochoty, złapałam takiego małego doła (albo lenia, jak kto woli XD) i nic mi się nie chciało :<
    Rozdział super :D te malinki mnie rozwaliły :D ale rozdział wygrał dziadek z nalewką XD normalnie padłam i nie wstaje :D

    Buziak :*

    OdpowiedzUsuń
  14. Hahahahhahaaha :D ta akcja z malinkami, czekam na wiecej:D
    wbijaj do mnie http://twoimi-myslami.blogspot.com/ :***

    OdpowiedzUsuń