niedziela, 7 czerwca 2015

Sen ósmy

     Siedziałam w swoim samochodzie pod rzeszowskim hotelem. Krople deszczu obijały mocno o szyby, a łzy lecące z moich oczu spadały na ciemną tapicerkę. Czekałam na Wojciecha. Po pięciu minutach usłyszałam jak ktoś puka w szybę. Wzdrygnęłam się. Na zewnątrz w krótkich spodenkach i niedbale zarzuconej na ramiona bluzie stał Włodarczyk; a przecież kończył się listopad! Odblokowałam zamek, a przyjmujący, nie czekając na nic, otworzył drzwi i porwał mnie w swoje ramiona.
-Boże, Karolina! Co się dzieje?! - stał przerażony i gładził prawą ręką moje plecy.
-Moja przyjaciółka popełnia największy błąd swojego życia, a ja, chcąc jej pomóc, dostaję po dupie.
-Karol... - przytulił mnie mocniej do swojego ciała. - Chodź. Będziesz chora.

     Zabrałam swoją torbę i zamknęłam samochód. Włodarczyk pociągnął mnie za rękę w kierunku wejścia do hotelu. Protestowałam. W sumie.. Po co ja tu tak naprawdę przyjechałam? Czego oczekiwałam? Chyba po prostu chciałam, by mnie przytulił. By zamknął z tych swoich silnych ramionach. By przyciągnął do siebie i już nigdy nie wypuścił. Po chwili jechaliśmy windą do części hotelowej. Czarna torba wisiała na ramieniu siatkarza, a on sam delikatnie gładził moje plecy i wycierał mokre policzki.
-Wojtek, ja nie mogę tu zostać. - chlipnęłam.
-Możesz. Pogadam z Miguelem i nikt się nie dowie. Jutro po meczu wrócimy do Bełchatowa, i zostaniesz na jakiś czas u mnie. Musisz mi tylko powiedzieć co się stało.
Chwilę później siedziałam już na łóżku Wojtka, a on sam siedział tuż obok. Znajdujący się naprzeciw mnie Maciek próbował pomóc jednak niewiele zdziałał. Przyjmujący poprosił go, by na chwilę nas zostawił samych. Muzaj przytulił mnie i zapewniając, że wszystko będzie dobrze opuścił pokój.
-Jeszcze raz, od początku.
-Anka przyprowadziła do domu jakiego starego dziada. - byłam bezpośrednia. - Wszystko okej. Do czasu, gdy powiedziała mi, że to jej facet. Starałam się być miła, uprzejma. Kiedy wyszedł z mieszkania zapytałam wprost co ona sobie wyobraża. A ta na to, że nam do łóżka nie zagląda, że mam się trzymać ciebie, że to wszystko to nie moja sprawa.. Wojtek, wytrzymałbyś?
-Cś.. - wtulił mnie w siebie, a ja wybuchnęłam. 
Cała jego czarna klubowa koszulka była mokra od moich łez. Traciłam przyjaciółkę. Przyjaciółkę, która była w najgorszych momentach mojego życia. Która zawsze mnie ratowała. Nieodwracalnie ją traciłam. Włodarczyk zaparzył mi gorącą herbatę i szczelnie okrył kocem. Po chwili jednak udał się do trenera. Naprawdę nie było mi to na rękę. Chciałam zatrzymać się tam na własną odpowiedzialność. Gdy wrócił, powiedział, że zostaję tu z nim, a jutro jadę z całą drużyną na Podpromie.
-Kochanie, nie przyjmuj się. Może powiedziała tak w przypływie złości. Napewno nie zrobiła tego specjalnie. - starał się mnie pocieszyć.
-Nie? Wojtek.. Ona oszalała.

     Wzięłam szybki prysznic, a gdy wróciłam z łazienki w pokoju znajdował się już Maciek. Uśmiechnął się do mnie pocieszająco. Przyjmujący musiał mu już powiedzieć, że nie jest najlepiej i pewnie prosił o to, by atakujący o nic nie pytał. Włączyłam telefon. Trzy połączenia od Anki i dziewiętnaście od Wojtka. Widać komu zależało bardziej. Spojrzałam na leżącego w łóżku chłopaka. Uśmiechnął się w moim kierunku i uchylił kołdrę wskazując, że moje miejsce jest obok niego. Westchnęłam, ale położyłam się koło siatkarza. Włodarczyk przyciągnął mnie do siebie i mocno przytulił.
-Tylko grzecznie mi tu. - zaśmiał się cicho Maciek. - Jestem obok i nie chcę słyszeć w nocy dziwnych odgłosów.
Spojrzałam na Wojtka, który tylko pokręcił głową. Złożył na mojej skroni delikatny pocałunek, po czym szepnął ciche dobranoc, kochanie i zgasił lampkę.

     Czternasta czterdzieści pięć i ja, siedząca w koszulce Włodarczyka, na rzeszowskim Podpromiu. Spojrzałam w kierunku ławki, przy której ustawiona była wyjściowa szóstka, a wśród niej mój mistrz. Właśnie w tym momencie zwrócił wzrok w moją stronę, a ja ukazałam zaciśnięte kciuki. Pierwszy gwizdek. Maszyna ruszyła. Mecze w Rzeszowie nigdy nie były łatwe. Napewno przyczyniał się do tego doping kibiców, którzy zawsze byli ze swoją drużyną. Ale przecież bełchatowscy fanatycy siatkówki też tam byli! I to w niemałej ilości. Spotkanie było zacięte. Włodarczyk dawał z siebie dwieście procent i między innymi dzięki jego świetnemu przyjęciu Skra pokonała Resovię w czterech setach. Radość chłopaków była nie do opisania...
-Ja prowadzę. - rzucił Włodarczyk wyrywając mi z dłoni kluczyki do mojego samochodu.
-Chyba kpisz.
-Coś nie pasuje? - zapytał z chytrym uśmieszkiem.
-To, że dostałeś statuetkę dla najlepszego zawodnika, nie upoważnia cię do prowadzenia mojego samochodu. Także z łaski swojej oddaj mi te kluczyki, a sam pakuj te walizki, bo pojedziesz autobusem z chłopakami.
Zatrzymał się przy bagażniku i spojrzał na mnie z miną nie zrobisz ze mnie idioty, a następnie, chowając kluczyki do tylnej kieszeni spodni, spakował swoje torby. Chciałam go wziąć na sposób. Podeszłam do niego od tyły i niby chcąc go przytulić, delikatnie wsunęłam swoją dłoń do jego kieszeni. Zaśmiał się tylko i złapał moją rękę.
-Takie przyjemności może zostawmy na wieczór, co? - poruszył brwiami.
-Pff. Chciałbyś.

      Nie dał się. Musiałam mu pozwolić prowadzić. Nieswojo czułam się na miejscu pasażera na tak długiej trasie. Po dwudziestej siatkarz zaparkował na swoim osiedlu. Mimo wszystko wolałam wrócić do swojego mieszkania. Wojtek jednak się nie zgodził.
-Kilka dni. - oznajmił. - Potem nic na siłę.
Zmiękłam. Ruszyłam za przyjmującym do jego bloku. Zaraz po przekroczeniu progu, Wojtek odstawił walizki do sypialni i poszedł postawić wodę na herbatę. Listopad nie był wcale tak ładny jak zapowiadano. Nie było dnia, by nie padał deszcz. Końcem miesiąca pojawiły się nawet pierwsze śniegi. Po pięciu minutach bezcelowego wpatrywania się w panoramę miasta, Włodarczyk wcisnął mi w dłonie czarny kubek z logo Skry, a w nim parującą ciesz pachnącą malinami.
-Z sokiem domowej roboty. - uśmiechnął się i założył mi za ucho niesforny kosmyk ciemnych włosów. -  Kochana mamusia mi wcisnęła. Masz więcej rzeczy przy sobie?
-Niekoniecznie.
-To jutro skoczymy.

      Zaczął rozpakowywać torby. Z zainteresowaniem przyglądałam się siedzącemu na ziemi i trzymającemu przed sobą walizkę Wojtkowi. W pewnym momencie ostrożnie wyjął statuetkę i wstał, by ustawić ją na półce. Gdy miał postawić już nagrodę na dębowej płycie, zawahał się. Zabrał ją i podszedł do mnie.
-Jest twoja. - szepnął. - Jesteś moją motywacją. To dzięki tobie wstaję każdego dnia i idę na trening, bo wiem, że się opłaca.. że przyniesie efekt. Dziękuję ci. Tylko.. Miśku, no.. Nie płacz.
Otarł spływające po moim policzku łzy. Spojrzałam na statuetkę. Po raz kolejny przekonałam się, że naprawdę mnie kocha.

     Kwadrans po godzinie jedenastej zatrzymaliśmy się po moim blokiem. Wyjrzałam za szybę. Okno w kuchni było uchylone. Poprosiłam chłopaka, by na mnie zaczekał. Góra piętnaście minut i będę. Weszłam do mieszkania i od progu nie dało się postawić ani kroku. Wszędzie walały się puste butelki po różnych napojach, buty, ubrania. Gdy dotarłam do salonu doznałam szoku. Na kanapie, jak gdyby nigdy nic, siedzieli Anna i Tomasz. Ten facet mnie obrzydzał. Co z tego, że był przystojny? To, że w jego wieku był związku z moją "przyjaciółką" wzbudzało we mnie odruchy wymiotne. Spojrzałam na nich z pogardą i udałam się do swojej sypialni. Złapałam większą torbę i pakowałam jak leci. Tak, by starczyło mi na kilka dni. Dodatkowo zabrałam swojego laptopa oraz kilka innych mniej lub bardziej potrzebnych rzeczy. Zamknęłam pokój na klucz i wrzuciłam pęk do torebki. Weszłam jeszcze do kuchni, gdzie przebywał starszy. Zabierałam z półki plastikową butelkę z wodą mineralną, gdy poczułam jego rękę na moim biodrze.
-Spierdalaj, staruchu. - warknęłam, ale ten nic sobie z tego nie robił.
-Będziesz grzeczna to nic ci się nie stanie.
Zamarłam.

***

Witam.
Wróciłam.
Never more na Gubałówkę na nogach.
Nie polecam.
Zakopane, widziane po raz enty jest przepiękne!
22:09 - Otwarłam sobie okno, bo upał, bo moskitiera na oknie, luz... A tu nagle ĆMA! Olbrzymia ćma. Ratunku.

Jutro jadę do Andrychowa. Módlcie się, żeby Władek wrócił z tej cholernej Częstochowy! Muszę go spotkać po raz czwarty xD

Em.

20 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. 1. Maciek.. - ym, wczorajsza rozmowa. Nie umiem, normalnie on mnie odrzuca.
      2. Włodi szaleje kolejne mvp.
      3. Tomasz jest obleśny.
      4. Anka.. kurde no. Ja tak nie umiem, bo no jak Ty się nie odzywasz czy coś to ja od razu świruję, że coś się dzieję, to jak najlepsza przyjaciółka może tak.. spier*olić?
      5. OGARNĘŁAM TE ZJAWISKA CHOLERNE. FANFARY.
      6. 22.20 - Win, przestaje być Twoją motywacją i osobisym kopaczem w dupe.
      7. Ta ćma Cię nie zje.
      8. Czemu ja mam wrażenie, że on zajmuje się dillerką. Oo
      9. Dalej Cię nienawidzę.

      Usuń
    2. 1. ahahahhahah. Nie. He He He. no co? taka prawda :D
      2. szaleju się chłopak najadł :3
      3. nie tylko Ciebie
      4. Kocham!
      5. brawo.
      6. :c
      7. skąd wiesz?
      8. prorok?
      9. Jutro kierunek Andrychów!

      Usuń
    3. 4. NIENAWIDZĘ.
      7. bo wiem.
      8. bo już Cię trochę znam.

      Usuń
  2. Jak zwykle mega! Jestem w szoku, ale nic się nie stanie, bo Wojtuś się zjawi, ale nie zmienia to faktu, że jestem w szoku! Co mogę powiedzieć, ubóstwiam ich i czekam dalej na akcję!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ha xd ja wjeżdżałam na Gubałówkę xd tylko mi wolno przerywac w takim momencie xd
    Kiedy następny?
    Ps: Na wojtku f. Pojawił się nowy rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za pierwszym razem też wyjeżdżałam. Teraz się im uwidziało wchodzić na nogach xd
      Postaram się przez weekend :)
      Lecę czytać :)

      Usuń
  4. kogo Anka sprowadziła do tego domu?! Władek mam nadzieje, że jesteś prorokiem i wpadniesz do tej chaty! chyba, że Karo się sama obroni :/ jeny jestem takaa ciekawa co się stanie :) czekam na kolejny, pozdrawiam
    przy okazji zapraszam do siebie na pierwszy blog, pojawił się już prolog: http://love-and-execration.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Oj Wojtuś zapieprzaj na górę bo może być źle...
    Mi się no cholernie podoba :D
    Muzaj made my day :D
    A Tomek niech spier...
    I zapraszam na nowy do Zuzy (w końcu!)
    http://pasja-to-nie-wszystko.blogspot.com/2015/06/rozdzia-25.html?m=1

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  7. Po pierwsze - ten cały Tomuś pomuś jest obleśny, a jak zrobi coś naszej kochanej Karo, to wszyscy na niego napadniemy prawda? Sytuacja ze statuetką i zachowanie Wojtka, jezu ideał ❤ Podczas gdy ty męczyłaś się w Zakopcu, ja w Berlinie będąc na finale Ligi Mistrzów się zgubiłam, 25 bezczynnego i bez celu chodzenia po Berlinie , nie polecam.

    OdpowiedzUsuń
  8. Przeglądam sobie komentarze i nagle WTF?!
    Dlaczego nie ma mojego?! Ale już się poprawiam :D
    Wojtuś taki opiekuńczy *.* i... zakochany :D podoba mnie się i to bardzo :D zresztą ja kocham wszystkie twoje opowiadania <3
    Ale ten Tomasz to oblech! Boże a jak on coś jej zrobi?! O.o Eee pewnie Super Hero czyt. Włodi wpadnie do mieszkania i powali go swoim urokiem osobistym :D XD ( weź lepiej tego nie czytaj xd przewraca mi się już w bańce xd) a tak realy to mam nadzieje, że nic się nie stanie Karolinie :( i tak jak mówi DarkFace "A Tomasz niech spier..."

    Kocham, ściskam i całuje :* :* :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja pierdziele! Ten Tomasz to oblech! Mam nadzieję,że nic jej się nie stanie! Władek zapierdzielaj na górę i ratuj Karole!Kobieto dawaj mi następny, bo ja nie wytrzymam!
    Ps. Zapraszam także do siebie: *
    http://szczerewyznaniaa.blogspot.com/?m=1
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Tak długo szukałam bloga z dobrymi opowiadaniami i nareszcie znalazłam :)..

    ps:

    Może mi się wydaje,ale znalazłam twojego drugiego bloga i z nazwy bloga oraz piosenki,która tam się znajduję,mogę wnioskować :),że jesteś fanką zespołu LemON,a więc serdecznie zapraszam Cię na bloga,którego prowadzę o tym zespole :
    http://blogdlafanowzespolulemon.blogspot.com/.

    Pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem ogromną fanką! :) z niecierpliwością odliczam dni do koncertu. Zajrzę z ogromną przyjemnością :) Dziękuję :)

      Usuń
  11. I jak podoba się ? (twój blog jest niesamowity,mogę wiedzieć kiedy kolejny rozdział ) ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będę do Ciebie napewno co jakiś czas zaglądać :)
      Możliwe, że przez weekend :)

      Usuń
    2. Cieszę się,ja na twój blog też będę zaglądać..

      Już się nie mogę doczekać następnego rozdziału,poleciłam twojego bloga przyjaciółce i też jej się spodobał :).

      Usuń
  12. Przepraszam, że dopiero teraz się tutaj zjawiam, ale nie miałam kiedy tu wejść :/
    Genialny rozdział *.* Ale ta końcówka... Co za bydlak! Dobiera się do naszej Karoliny za plecami jej przyjaciółki :P Widać, że chodzi mu tylko o jedno xd
    Pozdrawiam i weny :*
    Czekam na więcej :)

    OdpowiedzUsuń