Po piętnastu minutach przyjmujący zaparkował samochód na niewielkim parkingu. Kojarzyłam to miejsce tylko za cholerę nie mogłam sobie przypomnieć w tamtym momencie skąd. Spojrzałam na uśmiechnięte od ucha do ucha Wojtka.
-Po co tu przyjechaliśmy? - zapytałam.
-Zawsze, gdy chcę trochę pomyśleć przyjeżdżam tu. Możemy sobie pomilczeć razem?
Nie odpowiedziałam. Odpięłam pas i wysiadłam z samochodu. W moje ślady poszedł Włodarczyk, który chwilę później złapał moją rękę i pociągnął w bliżej nieokreślonym kierunku. Słok. Dopiero, gdy podeszliśmy bliżej przypomniałam sobie. Zawsze przyjeżdżałam tu od drugiej strony.. Zawsze też było jasno. Teraz powoli zachodziło słońce.. Zaczął się listopad. Przyjeżdżałam tu tylko wtedy, gdy miałam jakiś problem.
-Dziękuję. - powiedziałam stojąc nad brzegiem stawu.
-Za co?
-Za to, że mnie tu zabrałeś. Równie dobrze mógłbyś teraz siedzieć w domu i odpoczywać po meczu.
-E tam. Z tobą lepiej. - uśmiechnął się szeroko i usiadł na ziemi.
Poszłam w jego ślady. Oparłam się plecami o jego plecy i rozmyślając wpatrywałam się w wydobywający się z kominów elektrowni dym. Zawsze mnie to uspokajało. Sprawiało, że w moim ciele panowała harmonia.. Harmonia, której brakowało w codziennym życiu.
-Karol... - powiedział cicho i odwrócił się w moją stronę, przez co straciłam równowagę i upadłam na plecy; przyjmujący się zaśmiał. - Wygrałaś zakład. Nagroda musi być.
Nadal leżałam na zimnej ziemi, a Włodarczyk zbliżał swoją twarz do mojej. Zatrzymał się na kilka centymetrów przed nią. Czułam jego przyspieszony oddech na skórze. Delikatnie splótł palce naszych dłoni tuż nad moją głową i w końcu poczułam jego wargi na swoich. Zatraciliśmy się. Zupełnie.
-Znamy się zaledwie kilka dni, a ja już przy tobie wariuję. - powiedział cicho.
-Wiesz, że ja nie mogę ci niczego obiecać... - Wojtek zrobił dziwną minę na moje słowa. - Po prostu moje życie jest popierdolone.. i to tak porządnie.
-Opowiesz mi?
Usiadł obok mnie i mocno do siebie przytulił. Oparłam głowę na jego ramieniu i wciągnęłam zapach perfum chłopaka. Było mi w tej chwili dobrze. Cholernie dobrze. Pociągnęłam nosem, a Wojtek pogłębił uścisk.
-Odkąd pamiętam moja rodzina uchodziła za idealną. Ojciec prawnik, matka lekarz. Razem z bratem chodziliśmy do prywatnych szkół... To były tylko pozory. W wieku szesnastu lat zaczęłam chodzić na imprezy, na których alkohol lał się strumieniami, a na zapleczu klubu diler sprzedawał dragi. Rok później pierwszy raz zapaliłam trawkę. Z wizerunku idealnego dziecka zostały tylko wspomnienia. Jakieś trzy lata temu przestałam. Zrozumiałam, że to nie ma sensu. Anka przemówiła mi do rozumu. Wtedy, gdy się poznaliśmy.. Po prostu kilka godzin wcześniej siedziałam na tej samej ławce na Narutowicza. Dostałam wezwanie z sądu.. na rozwód rodziców. Nigdy nie byłam zwolennikiem długich związków. Małżeństw to już w ogóle nie ma o czym mówić.. Ale z tym, że oni się rozstają jakoś nie mogę się pogodzić. Byli zbyt idealni. Dobrani do siebie. W piątek odbędzie się rozprawa.. Ciężko mi jest się z tym pogodzić. Wiesz co jest najgorsze? Że dowiedziałam się o wszystkim z tego cholernego wezwania. Nic mi nie powiedzieli.. Rozumiesz? Nic.
-Może po prostu nie chcieli cię martwić?
-Taa.. Napewno. - prychnęłam.
-Karolina.. Mogę cię o coś prosić? Obiecaj mi, że już nigdy nie weźmiesz.
-Obiecuję.
Zdziwił mnie. Byłam niemal pewna, że kiedy dowie się prawdy, nie będzie chciał zadawać się z ćpunką. Co z tego, że wyszłam z nałogu? Ćpun pozostaje ćpunem. Na zawsze. Po dwudziestu minutach wróciliśmy do Bełchatowa. Odwiózł mnie do domu - w ten sposób już wiedział, gdzie mieszkam. Zatrzymaliśmy się pod budynkiem i Włodarczyk wyłączył silnik samochodu. Popatrzył na mnie i łapiąc moją dłoń delikatnie się uśmiechnął.
-Dziękuję za dziś. - powiedział. - Dziękuję, że się otworzyłaś się i mi zaufałaś.
-To ja ci dziękuję. Wejdziesz?
-Nie, nie. Będę jechał. Za tydzień o osiemnastej mecz z Bielskiem. Musisz na nim być.
-Kochany, ja nic nie muszę.
-To akurat musisz. Musisz kogoś poznać.
-Widzę, że nie wygram. Dobra, idę.
-Karol. - pociągnął mnie z rękę, gdy chciałam wysiąść z samochodu.
Pocałował mnie. Namiętnie. Z pasją. Znów zatraciliśmy się. Wplótł swoje długie palce w moje włosy i pogłębił pocałunek.
-Wojtek.. - szepnęłam, odpychając szatyna lekko od siebie; moje serce chciało w tym momencie wyskoczyć z piersi. - Ja się w tobie nie zakocham.
-Już to zrobiłaś, skarbie.
Wpadłam do mieszkania jak burza. Szybko zamknęłam za sobą drzwi i oparłam się o nie. W przedpokoju od razu pojawiła się Anka. W prawej ręce trzymała łyżkę, a w lewej duże opakowanie lodów truskawkowych. Spojrzała na mnie jak na kompletną wariatkę, która właśnie uciekła z domu bez klamek.
-Co jest? - zapytała.
-Znów spierdalam sobie życie.
Ściągnęłam buty i kurtkę, a następnie bez słowa udałam się do swojej sypialni. Współlokatorka próbowała się dostać do mojego azylu, ale jej plan spalił na panewce, gdy miała bliskie spotkanie z drzwiami. Położyłam się na łóżku i nie mogłam złapać oddechu. Ten chłopak robił ze mną co chciał. Kompletnie zawładnął moim umysłem. Ale przecież ja, Karolina Natalia Olczak, nie mogła się zakochać. Ja, Karolina Natalia Olczak przecież nie wierzę w coś takiego jak miłość.
Stałam przed budynkiem sądu rejonowego w Łodzi. Kurczowo ściskałam pasek czarnej torebki i nerwowo stąpałam z nogi na nogę. Czekałam na Roberta. Gdy w końcu zauważyłam jego samochód parkujący kilkanaście metrów dalej, zdenerwowanie sięgnęło apogeum.
-Wiedziałeś? - zapytałam podchodząc do niego.
-Wiedziałem. - odparł zmieszany.
-Więc dlaczego, do kurwy nędzy, dowiedziałam się o tym z wezwania. Wiesz jak się poczułam?! Wiesz?!
-Karolina, posłuchaj mnie.. To była ich decyzja.. Nie chcieli cię martwić. Nie chcieli, żebyś wróciła do dragów. - przytulił mnie.
-Czy wy w każdym aspekcie musicie nawiązywać do tego, że kiedyś ćpałam?! To było kiedyś! Teraz już tego nie ma!
Nie czekałam na jego odpowiedź. Zebrałam szybko swoje rzeczy i udałam się do budynku. Usiadłam przed salą rozpraw i czekałam na wezwanie. Po godzinie było już po wszystkim. Już nie byli małżeństwem. Najszybciej jak tylko mogłam opuściłam budynek sądu i siedząc już w samochodzie wybrałam jeden z najczęściej wybieranych ostatnio numerów.
-O której masz trening? - zapytałam, przechodząc od razu do rzeczy.
-Dopiero o siedemnastej. Już po?
-Już po. Możemy się spotkać? Masz chwilę czasu?
-Jasne. - odpowiedział, a ja wiedziałam, że uśmiechnął się do siebie.
-Do godziny u ciebie będę.
Otworzył mi drzwi. Ubrany był w jasną koszulkę z szerokimi rękawkami i klubowe dresy. Pocałował mnie w kącik ust na powitanie i pomagając ściągnąć skórzaną kurtkę złożył jeszcze pocałunek na karku.
-Nie myśl o tym. - szepnął pocieszająco.
-Masz czystą?
Minutę później siedziałam na parapecie kuchennego okna i trzymałam w dłoniach butelkę zero siedem. Wahałam się czy ją otworzyć. Przyjmujący stał oparty o ścianę naprzeciw u czekał na ruch z mojej strony. Spojrzałam na niego i odpuściłam. Odstawiłam alkohol na półkę. Wojciech podszedł do mnie i objął mnie w talii.
-Trzeba żyć dalej. Przecież nie urywają ze sobą kontaktu, co nie? Mają przecież dzieci. Nie mogą tego zrobić.
-Nie wiesz o czym mówisz..
-Chodź tu do mnie. - rozłożył ramiona, a ja zeskoczyłam z parapetu i mocno wtuliłam się w jego ciało. - Wszystko będzie dobrze.
Znów nadszedł dzień kiedy musiałam ubrać tę przeklętą koszulkę z dwunastką. Kogo miał na myśli mówiąc Musisz kogoś poznać? Byłam cholernie ciekawa, ale doszłam do wniosku, że przed meczem i tak mi tego nie powie. Od rozprawy minęło kilka dni i w sumie uspokoiłam się. Duża zasługa była w tym Wojtka, który pocieszał mnie jak tylko potrafił. Starałam się nie myśleć o tym. Było minęło. Trzeba żyć dalej.
-Cześć! - powiedziałam z uśmiechem, siadając obok Oli. - Co tam?
-Oo.. Hej. - odpowiedziała z uśmiechem. - Nastawienie bojowe. A tam?
-Powiedzmy, że wszystko w porządku. Trzy zero?
-Innej opcji nie widzę.
Mecz zakończył się wynikiem trzy do jednego dla bełchatowian. Statuetka dla najlepszego zawodnika trafiła w ręce gracza z numerem takim samym jak na mojej koszulce. Odebrał nagrodę i spojrzawszy w moją stronę szeroko się uśmiechnął i puścił oczko. Ola spojrzała na mnie i zaśmiała się głośno. Nie zwróciłam na to uwagi, jednak parę osób wokół nas tak.
-Przyjaciele. - powiedziała robiąc w powietrzu znak cudzysłowu.
Po dziesięciu minutach pomeczowego rozciągania Włodarczyk podszedł do barierki z równie wysokim jak on siatkarzem przeciwnej drużyny. Mężczyzna ubrany w biało zieloną koszulkę z numerkiem osiemnaście był całkiem przystojny. Delikatny zarost okalał jego twarz, a szeroki uśmiech dodawał mu uroku.
-To jest właśnie ten ktoś kogo musisz poznać. - powiedział z prędkością błyskawicy Włodarczyk. - Przyjaciel na śmierć i życie, najlepszy z najlepszych, szósty przyjmujący PlusLigi.. Jest wyżej notowany ode mnie - szepnął konspiracyjnie. - Największa dupa w Bielsku.. I chwała Bogu zajęty! Po prostu..
-Kamil Kwasowski. - zaśmiał się bielszczanin i podał mi rękę.
-Karolina Olczak.
Pięć minut rozmowy wystarczyło, żebym zdążyła polubić Kamila. Szczerzy, miły i zabawny chłopak. Widać było, że już długo się ze sobą przyjaźnili. Te słowa, zachowanie w stosunku do siebie.. Tyle wystarczyło.
-Tęskniłem. -powiedział tuż koło mojego ucha, gdy byliśmy już sami; dzieliła nas tylko ta cholerna barierka. - Nawet nie wiesz jak bardzo.
-Nie widzieliśmy się zaledwie dwa dni.
-To zdecydowanie za długo.
Nagle moje ciało znalazło się w powietrzu. Włodarczyk jak gdyby nigdy nic podniósł mnie i sprawił, że po chwili znajdowałam się po drugiej stronie metalowego przedmiotu, który nas dzielił.
-Wariat.
-Ale za to twój. - zaśmiał się i złączył nasze usta w pocałunku.
Nie byłam gotowa na taki obrót sprawy. Przynajmniej nie w takim miejscu jak hala. i to jeszcze bełchatowska Energia. Zbyt dużo ludzi wokół. Zbyt dużo kibiców! Modliłam się tylko, żeby jakiś fotograf nie zdążył zrobić zdjęcia z tego incydentu.
-Wojtek..
-Spokojnie, kotku.. Zwycięska impreza w klubie. Piszesz się?
-Nie.. Chyba raczej nie. Idź świętować. Ja wracam do domu..
-No co ty! Musisz tam być! Poczekaj na mnie, idę do szatni i już jedziemy.
Chcąc nie chcąc musiałam iść. Nie mogłam mu odmówić. Jednak gdybym wiedziała co po tej imprezie się stanie, nigdy nie zgodziłabym się na pójście...
*
Dżem dobry! :)
Zbierałam się do tego rozdziału kilka dni, ale dopiero dziś usiadłam i nadeszła wena.
Wybaczcie za błędy.
Wybaczcie za demoralizację. Wiecie.. alko, dragi.. Hyhy :3
Nic, spadam.
Idę w końcu zjeść coś normalnego, bo na samych płatkach śniadaniowych z jogurtem daleko nie zajadę. Stej tjund! :)
Empty.
-Może po prostu nie chcieli cię martwić?
-Taa.. Napewno. - prychnęłam.
-Karolina.. Mogę cię o coś prosić? Obiecaj mi, że już nigdy nie weźmiesz.
-Obiecuję.
Zdziwił mnie. Byłam niemal pewna, że kiedy dowie się prawdy, nie będzie chciał zadawać się z ćpunką. Co z tego, że wyszłam z nałogu? Ćpun pozostaje ćpunem. Na zawsze. Po dwudziestu minutach wróciliśmy do Bełchatowa. Odwiózł mnie do domu - w ten sposób już wiedział, gdzie mieszkam. Zatrzymaliśmy się pod budynkiem i Włodarczyk wyłączył silnik samochodu. Popatrzył na mnie i łapiąc moją dłoń delikatnie się uśmiechnął.
-Dziękuję za dziś. - powiedział. - Dziękuję, że się otworzyłaś się i mi zaufałaś.
-To ja ci dziękuję. Wejdziesz?
-Nie, nie. Będę jechał. Za tydzień o osiemnastej mecz z Bielskiem. Musisz na nim być.
-Kochany, ja nic nie muszę.
-To akurat musisz. Musisz kogoś poznać.
-Widzę, że nie wygram. Dobra, idę.
-Karol. - pociągnął mnie z rękę, gdy chciałam wysiąść z samochodu.
Pocałował mnie. Namiętnie. Z pasją. Znów zatraciliśmy się. Wplótł swoje długie palce w moje włosy i pogłębił pocałunek.
-Wojtek.. - szepnęłam, odpychając szatyna lekko od siebie; moje serce chciało w tym momencie wyskoczyć z piersi. - Ja się w tobie nie zakocham.
-Już to zrobiłaś, skarbie.
Wpadłam do mieszkania jak burza. Szybko zamknęłam za sobą drzwi i oparłam się o nie. W przedpokoju od razu pojawiła się Anka. W prawej ręce trzymała łyżkę, a w lewej duże opakowanie lodów truskawkowych. Spojrzała na mnie jak na kompletną wariatkę, która właśnie uciekła z domu bez klamek.
-Co jest? - zapytała.
-Znów spierdalam sobie życie.
Ściągnęłam buty i kurtkę, a następnie bez słowa udałam się do swojej sypialni. Współlokatorka próbowała się dostać do mojego azylu, ale jej plan spalił na panewce, gdy miała bliskie spotkanie z drzwiami. Położyłam się na łóżku i nie mogłam złapać oddechu. Ten chłopak robił ze mną co chciał. Kompletnie zawładnął moim umysłem. Ale przecież ja, Karolina Natalia Olczak, nie mogła się zakochać. Ja, Karolina Natalia Olczak przecież nie wierzę w coś takiego jak miłość.
Dziękuję jeszcze raz. Teraz, leżąc w tej koszulce z 12, czuję się lepiej. W końcu mogłam wygadać się komuś innemu niż Anka. Po prostu dziękuję. Tęsknię. K.
Leżę i nie mogę zasnąć. Zdecydowanie brakuje Ciebie obok. Moje łóżko pachnie Tobą. Jak długo każesz mi na siebie czekać? W.
Stałam przed budynkiem sądu rejonowego w Łodzi. Kurczowo ściskałam pasek czarnej torebki i nerwowo stąpałam z nogi na nogę. Czekałam na Roberta. Gdy w końcu zauważyłam jego samochód parkujący kilkanaście metrów dalej, zdenerwowanie sięgnęło apogeum.
-Wiedziałeś? - zapytałam podchodząc do niego.
-Wiedziałem. - odparł zmieszany.
-Więc dlaczego, do kurwy nędzy, dowiedziałam się o tym z wezwania. Wiesz jak się poczułam?! Wiesz?!
-Karolina, posłuchaj mnie.. To była ich decyzja.. Nie chcieli cię martwić. Nie chcieli, żebyś wróciła do dragów. - przytulił mnie.
-Czy wy w każdym aspekcie musicie nawiązywać do tego, że kiedyś ćpałam?! To było kiedyś! Teraz już tego nie ma!
Nie czekałam na jego odpowiedź. Zebrałam szybko swoje rzeczy i udałam się do budynku. Usiadłam przed salą rozpraw i czekałam na wezwanie. Po godzinie było już po wszystkim. Już nie byli małżeństwem. Najszybciej jak tylko mogłam opuściłam budynek sądu i siedząc już w samochodzie wybrałam jeden z najczęściej wybieranych ostatnio numerów.
-O której masz trening? - zapytałam, przechodząc od razu do rzeczy.
-Dopiero o siedemnastej. Już po?
-Już po. Możemy się spotkać? Masz chwilę czasu?
-Jasne. - odpowiedział, a ja wiedziałam, że uśmiechnął się do siebie.
-Do godziny u ciebie będę.
Otworzył mi drzwi. Ubrany był w jasną koszulkę z szerokimi rękawkami i klubowe dresy. Pocałował mnie w kącik ust na powitanie i pomagając ściągnąć skórzaną kurtkę złożył jeszcze pocałunek na karku.
-Nie myśl o tym. - szepnął pocieszająco.
-Masz czystą?
Minutę później siedziałam na parapecie kuchennego okna i trzymałam w dłoniach butelkę zero siedem. Wahałam się czy ją otworzyć. Przyjmujący stał oparty o ścianę naprzeciw u czekał na ruch z mojej strony. Spojrzałam na niego i odpuściłam. Odstawiłam alkohol na półkę. Wojciech podszedł do mnie i objął mnie w talii.
-Trzeba żyć dalej. Przecież nie urywają ze sobą kontaktu, co nie? Mają przecież dzieci. Nie mogą tego zrobić.
-Nie wiesz o czym mówisz..
-Chodź tu do mnie. - rozłożył ramiona, a ja zeskoczyłam z parapetu i mocno wtuliłam się w jego ciało. - Wszystko będzie dobrze.
Znów nadszedł dzień kiedy musiałam ubrać tę przeklętą koszulkę z dwunastką. Kogo miał na myśli mówiąc Musisz kogoś poznać? Byłam cholernie ciekawa, ale doszłam do wniosku, że przed meczem i tak mi tego nie powie. Od rozprawy minęło kilka dni i w sumie uspokoiłam się. Duża zasługa była w tym Wojtka, który pocieszał mnie jak tylko potrafił. Starałam się nie myśleć o tym. Było minęło. Trzeba żyć dalej.
-Cześć! - powiedziałam z uśmiechem, siadając obok Oli. - Co tam?
-Oo.. Hej. - odpowiedziała z uśmiechem. - Nastawienie bojowe. A tam?
-Powiedzmy, że wszystko w porządku. Trzy zero?
-Innej opcji nie widzę.
Mecz zakończył się wynikiem trzy do jednego dla bełchatowian. Statuetka dla najlepszego zawodnika trafiła w ręce gracza z numerem takim samym jak na mojej koszulce. Odebrał nagrodę i spojrzawszy w moją stronę szeroko się uśmiechnął i puścił oczko. Ola spojrzała na mnie i zaśmiała się głośno. Nie zwróciłam na to uwagi, jednak parę osób wokół nas tak.
-Przyjaciele. - powiedziała robiąc w powietrzu znak cudzysłowu.
Po dziesięciu minutach pomeczowego rozciągania Włodarczyk podszedł do barierki z równie wysokim jak on siatkarzem przeciwnej drużyny. Mężczyzna ubrany w biało zieloną koszulkę z numerkiem osiemnaście był całkiem przystojny. Delikatny zarost okalał jego twarz, a szeroki uśmiech dodawał mu uroku.
-To jest właśnie ten ktoś kogo musisz poznać. - powiedział z prędkością błyskawicy Włodarczyk. - Przyjaciel na śmierć i życie, najlepszy z najlepszych, szósty przyjmujący PlusLigi.. Jest wyżej notowany ode mnie - szepnął konspiracyjnie. - Największa dupa w Bielsku.. I chwała Bogu zajęty! Po prostu..
-Kamil Kwasowski. - zaśmiał się bielszczanin i podał mi rękę.
-Karolina Olczak.
Pięć minut rozmowy wystarczyło, żebym zdążyła polubić Kamila. Szczerzy, miły i zabawny chłopak. Widać było, że już długo się ze sobą przyjaźnili. Te słowa, zachowanie w stosunku do siebie.. Tyle wystarczyło.
-Tęskniłem. -powiedział tuż koło mojego ucha, gdy byliśmy już sami; dzieliła nas tylko ta cholerna barierka. - Nawet nie wiesz jak bardzo.
-Nie widzieliśmy się zaledwie dwa dni.
-To zdecydowanie za długo.
Nagle moje ciało znalazło się w powietrzu. Włodarczyk jak gdyby nigdy nic podniósł mnie i sprawił, że po chwili znajdowałam się po drugiej stronie metalowego przedmiotu, który nas dzielił.
-Wariat.
-Ale za to twój. - zaśmiał się i złączył nasze usta w pocałunku.
Nie byłam gotowa na taki obrót sprawy. Przynajmniej nie w takim miejscu jak hala. i to jeszcze bełchatowska Energia. Zbyt dużo ludzi wokół. Zbyt dużo kibiców! Modliłam się tylko, żeby jakiś fotograf nie zdążył zrobić zdjęcia z tego incydentu.
-Wojtek..
-Spokojnie, kotku.. Zwycięska impreza w klubie. Piszesz się?
-Nie.. Chyba raczej nie. Idź świętować. Ja wracam do domu..
-No co ty! Musisz tam być! Poczekaj na mnie, idę do szatni i już jedziemy.
Chcąc nie chcąc musiałam iść. Nie mogłam mu odmówić. Jednak gdybym wiedziała co po tej imprezie się stanie, nigdy nie zgodziłabym się na pójście...
*
Dżem dobry! :)
Zbierałam się do tego rozdziału kilka dni, ale dopiero dziś usiadłam i nadeszła wena.
Wybaczcie za błędy.
Wybaczcie za demoralizację. Wiecie.. alko, dragi.. Hyhy :3
Nic, spadam.
Idę w końcu zjeść coś normalnego, bo na samych płatkach śniadaniowych z jogurtem daleko nie zajadę. Stej tjund! :)
Empty.
kurde, ale jestem ciekawa co się stanie :/ może Włodek pójdzie w tango z inną? ! nie nie mogłby, bo bym go chyba zabiła! no cóż, czekam na następny, pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńhuhu no ładnie
OdpowiedzUsuńczekam na kolejny <3
pozdrawiam ;*
Empty, czytasz mi w myślach normalnie xD Moja wena szaleje ostatnio na punkcie dragów i alko xD Nowe opowiadanie o nich się pisze nawet :D Ale nie jestem tu aby o tym pisać! Oni są tacy...pocieszni! "Przyjaciele"- taka jest oficjalna wersja! I tak wszyscy w nią wierzymy. Wmawiaj sobie, wmawiaj! Robert to jej brat? Dobrze myślę? Cudownie, że Karol się przed nim otworzyła. (Nie)idealna rorodzinka? Smutne, ale prawdziwe! Ale przejdźmy do pozytywów! Kwasu... Chłopak, którego nie da się nie lubić!
OdpowiedzUsuńCzekam na więcej!
Weny ;*
Nicol
Tak, Robert to brat :) ale to też się za niedługo wyjaśni ;)
UsuńDziękuję! :*
Rozdział świetny:) Zaciekawiłaś mnie, już nie mogę się doczekać kolejnego. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział ♥ Co raz bardziej między nimi iskrzy ; > Rozwody rodziców są najgorsze, sama wiem z własnego doświadczenia, jak miałam kilka lat, pamiętam, jak przyszedł pozew, chyba przez dwa dni nie miałam ochoty z nikim rozmawiać i płakałam, jak bóbr. Ale z biegiem czasu znajdujesz w tym korzyści, np.podwójne prezenty :D Zaczyna mu ufać i sądzę, że jest w nim zakochana już teraz :3 Są "przyjaciółmi z bonusem", jednak myślę że nie na długo ! Boję się tej imprezy o.O Czekam na kolejny ♥ Pozdrawiam ; *
OdpowiedzUsuńPrzyjaciele bonusem! Poprawiłaś mi humor! Muszę to gdzieś wykorzystać ;3
UsuńSzykuj się na wpie*dol stulecia.
OdpowiedzUsuń1. "Delikatnie splótł palce naszych dłoni tuż nad moją głową i w końcu poczułam jego wargi na swoich. Zatraciliśmy się. Zupełnie.
-Znamy się zaledwie kilka dni, a ja już przy tobie wariuję. - powiedział cicho.
-Wiesz, że ja nie mogę ci niczego obiecać... - Wojtek zrobił dziwną minę na moje słowa. - Po prostu moje życie jest popierdolone.. i to tak porządnie.
-Opowiesz mi? " - jakbym czytała o swoim romansie z jednym człowiekiem.. :O
2. "-Karol. - pociągnął mnie z rękę, gdy chciałam wysiąść z samochodu.
Pocałował mnie. Namiętnie. Z pasją. Znów zatraciliśmy się. Wplótł swoje długie palce w moje włosy i pogłębił pocałunek.
-Wojtek.. - szepnęłam, odpychając szatyna lekko od siebie; moje serce chciało w tym momencie wyskoczyć z piersi. - Ja się w tobie nie zakocham.
-Już to zrobiłaś, skarbie." - wiesz, że Cię nienawidzę? Moja wyobraźnia świruje.
3. "Leżę i nie mogę zasnąć. Zdecydowanie brakuje Ciebie obok. Moje łóżko pachnie Tobą. Jak długo każesz mi na siebie czekać? W " - znów mam je*ane deja vu
4. Robert namiesza, pomimo, że jest jej bratem.
5. KWASU! <3 <3 <3
6. Tak on jest największą dupą w BB, sorry PC mnie nie jara, no chyba, że na uwolnic-sie - ale Ty o tym wiesz.
7. Pocałował mnie w kącik ust na powitanie i pomagając ściągnąć skórzaną kurtkę złożył jeszcze pocałunek na karku. - masz przekichane.
8. Odebrał nagrodę i spojrzawszy w moją stronę szeroko się uśmiechnął i puścił oczko. - JUŻ CI NIGDY NIC NIE NAGRAM, NIE POWIEM, NIE PRZEŚLE WSTĘPNEJ WERSJI MYŚLI. ZAPOMNIJ. Wredota :(((
9. Obstawiam dwie rzeczy. W sensie jakie się wydarzą. Albo totalna demoralizacja w drugą stronę if you know what I mean.. albo.. demoralizacja i dragi.
10. Opłacało się czekać, wredoto przebrzydła wiesz?
11. Powiedz jeszcze raz, że jest chujnia/ciulowe/słabe. ZNAJDĘ, ZABIJE, WSKRZESZE i tak w kółko.
<3
1.2.3. Też Cię kocham! :*
Usuń4. Ha! Się jeszcze zdziwisz!
5. <3
6. Ty się ciesz że nie wiesz co się na tym kawalerskim wczoraj działo.. olaboga!
7. :*
8. Ubolewam nad tym ;cc
9. Wiem :3 HE HE HE
10. A wskrzeszaj :D
O jakim kawalerskim ty pisalas.
UsuńTo deja vi nadal jest.
Często Winka pod swoimi rozdziałami zwraca się do ciebie więc z czystej ciekawości postanowiłam sprawdzić co z ciebie za osoba i jak piszesz. Zdecydowanie nie żałuję, naprawdę warto było poświecić chwilę, żeby nadrobić zaległości bo opowiadanie jest bardzo dobre. Masz lekkie pióro i gładko przechodzisz z jednej myśli do kolejnej, przez co wszystko tworzy gładką całość.
OdpowiedzUsuńJakoś tak szczególnie przypadły mi do gustu rozmowy smsowe Wojtka i Olczak. Jak Włodi przedstawiał Karolinie Kwasowskiego to mi się to jakoś tak skojarzyło z zapowiadaniem zawodników przed walką bokserską.
To do usłyszenia, możesz być pewna, że będę tu wpadać :)
Dziękuję! :) Jest mi niezmiernie miło :)
UsuńJa tylko mówię jak jest :P Jak by mi się coś nie podobało to bym o tym napisała a że na razie wszystko jest ok to i komentarz jest jaki jest.
UsuńPowiem tylko tyle 😁 To jest BOSKIE!!!!!!!
OdpowiedzUsuńJa chce sen szósty! !!!!! :D
Pozdrawiam
Zapraszam też do siebie:
Usuńhttp://milosc-o-smaku-siatkowki.blogspot.com/
Empty. Mam do ciebie takie pytanie jak zrobiłaś , że strony są na środku, a nie na przykład do lewej?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :D
K.
Chodzi Ci o zakładki? :)
UsuńTak: D
UsuńNajpierw układ i przeciągasz gadżet z 'kartami' nad 'treść' :)
UsuńDzięki :*
UsuńNie ma za co :)
UsuńJezu jak cos tam namieszasz to Cie namierze i wlasnymi rekoma udusze, obiecuje Ci to :D I nie to wcale nie sa grozby :3 Czekam na kolejny :*
OdpowiedzUsuń